W temacie chrześcijańskiej jedności funkcjonuje przynajmniej kilka mitów, z którymi regularnie spotykam się w Polsce. Są one tak powszechne, że silnie wpływają na kulturę Kościoła, w którym żyjemy. Oto najważniejsze z nich.
Mit nr 1. Jedność polega na tym, że wszyscy prędzej czy później mają zostać rzymskimi katolikami.
To prawda, że Kościół katolicki przez wiele lat uważał, że niekatolicy powinni stać się katolikami. Jednak Sobór Watykański II uznając potrzebę nawrócenia i odnowy nie tylko ludzi Kościoła, ale samego Kościoła (Unitatis redintegratio, 4), zmienił dotychczasowe rozumienie siebie, a także obowiązujący kierunek jedności i w tym aspekcie wskazał na konieczną reformę, która powinna dokonać się w życiu każdego katolika. Uznając, że warunkiem ekumenizmu jest przede wszystkim nawrócenie własnego serca Sobór zaznaczył, że celem działań na rzecz jedności jest pojednanie między braćmi i służba na rzecz pogłębienia wzajemnej komunii. Komunia sprawia, że wszyscy stają się katolikami – w znaczeniu powszechnym. Kościół katolicki całkowicie odrzucił tym samym prozelityzm (siłowe nakłanianie kogoś do przyjęcia wiary) stwierdzając, że należy „zawsze wystrzegać się wszelkiej działalności, która miałaby posmak przymusu albo nieuczciwego nakłaniania” (Dignitatis humanae, 4). Katolicy ani nie oczekują, ani nie powinni oczekiwać, że niekatolicy staną się rzymskimi katolikami. Oczekują jednak, że Bóg doprowadzi nas z sobą do pojednania i pełnej komunii.
Mit nr 2. Jedność wiąże się z rezygnacją z jakiejś części własnej doktryny.
Budowanie jedności nie oznacza zmiany lub zniekształcenia własnej tożsamości. Nie oznacza też rezygnacji lub umniejszenia własnym przekonaniom. Oznacza proces pojednania ze sobą tego, co różnorodne i służbę na rzecz tego procesu. A także rozpoznanie wartości i uhonorowanie każdego dziedzictwa, które Duch Święty rozwinął na przestrzeni wszystkich wieków w różnych częściach Ciała Chrystusa.
Mit nr 3. Celem ruchów działających na rzecz jedności jest stworzenie jednej, wielkiej, uniwersalnej religii.
Pismo Święte ukazuje, że pragnieniem Boga jest to, aby dla dokonania pełni czasów wszystko na nowo zostało zjednoczone w Chrystusie (Ef 1, 10). Kiedy Jezus Chrystus przyjdzie powtórnie na ziemię, przybędzie po jedną Oblubienicę – czyli po zrodzonych z Boga i połączonych w Nim ludzi, którzy otrzymali tego samego Ducha. To oni tworzą Kościół, który Biblia nazywa Jego Ciałem. To nie przynależność strukturalna, ale przynależność do Boga i więź z Jego Duchem czynią jedność Kościoła. Ta jedność jest widoczna wśród wierzących różnych wyznań chrześcijańskich i denominacji, i nie ma potrzeby tworzenia żadnej nowej uniwersalnej religii, która miałaby tę jedność przypieczętować. To Jezus Chrystus jest jedynym celem, fundamentem i gwarancją tej jedności.
Mit nr 4. Ekumenizm to budowanie jedności z innymi religiami.
Jedyną drogą do Boga jest Osoba Pana Jezusa Chrystusa. To On jest dawcą życia wiecznego i nikt nie jest w stanie spotkać się w wieczności z Bogiem bez poznania Jezusa Chrystusa (J 14, 6b). Ci, którzy Go przyjęli, stają się Jego uczniami i zostają włączeni do rodziny chrześcijańskiej – rodziny, która na przestrzeni wieków uległa wielu konfliktom i podziałom. Dialog ekumeniczny dąży do pojednania ze sobą chrześcijan i wspólnot chrześcijańskich. Dzielenie duchowej drogi z innymi religiami takimi jak Buddyzm, Hinduizm czy Islam (poprzez np. włączenie do tradycji katolickiej czy zielonoświątkowej idei pochodzących z tradycji niezwiązanych z chrześcijaństwem) nazywa się synkretyzmem i jest nie do pogodzenia z nauką Jezusa Chrystusa na temat wiary i zbawienia.
Mit nr 5. Budowanie jedności z osobami innych wyznań / denominacji chrześcijańskich jest zdradą Chrystusa.
Ostatnią wolą, o której spełnienie Jezus Chrystus prosił przed śmiercią swojego Ojca było to, aby Jego uczniowie byli w jedności (J 17). Jest to jedno z najważniejszych pragnień, wyrażonych przez Jezusa podczas Jego ziemskiej wędrówki. Brak jedności jest skutkiem grzechu, dlatego jako chrześcijanie powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby zatrzymać funkcjonujące między nami podziały. To dlatego biskup Rzymu Jan Paweł II, pisząc o wezwaniu Chrystusa do jedności, napisał we wstępie do Encykliki Ut unum sint, : „Nie uchodzi niczyjej uwagi, że wszystko to stanowi wyzwanie dla wierzących, którzy muszą je przyjąć. Czyż mogliby bowiem uchylić się od uczynienia z Bożą pomocą wszystkiego, co możliwe, aby obalić mury podziałów i nieufności, aby przezwyciężyć przeszkody i uprzedzenia, które utrudniają głoszenie Ewangelii Zbawienia przez Krzyż Jezusa, jedynego Odkupiciela człowieka, każdego człowieka?” (Ut unum sint, 2).
Mit nr 6. Zaangażowanie w sprawy jedności wykluczają podejmowanie trudnych tematów.
Jeśli budowanie jedności przebiega w sposób pełny i głęboki, dotyka ono nie tylko wymiaru tego, co między nami wspólne, ale również różnic. Trudno budować autentyczną komunię między wierzącymi, jeśli nie dotykają one miejsc, z powodu których przez wieki żyliśmy w oddzieleniu. Nie oznacza to jednak, że sprawy te są poruszane od razu. Nieraz potrzeba długiego upływu czasu, aby w atmosferze bezpieczeństwa, zaufania i głębokiego szacunku, móc poruszać tematy związane z tym, co nas różni. Jest to jednak konieczne, aby mogła między nami zaistnieć prawdziwa komunia.
Mit nr 7. Ekumenizm polega na tym, aby otworzyć się na dialog i wzajemną wiedzę o sobie.
Ekumenizm nie jest wiedzą o sobie. Możemy nosić głęboką życzliwość względem innych wyznań i denominacji chrześcijańskich oraz znakomicie znać myśli teologiczne różnych wspólnot kościelnych (nawet podejmując w tym kierunku rozmaite kierunki studiów) i nazywać to ekumenizmem, ale wciąż będzie to tak naprawdę jedynie religioznawstwo. Ekumenizm jest wymianą duchowych darów (Ut unum sint, 28), i tę definicję pielęgnują – za Janem Pawłem II, wszyscy kolejni papieże Kościoła katolickiego. Ujmując inaczej: jeśli nie zachodzi między nami wymiana duchowych darów, nie ma ekumenizmu. Będąc katolikiem muszę mieć świadomość, że dopóki nie będzie dochodzić do sytuacji, w których w tych relacjach stanę się będącym w potrzebie biorcą i zarazem hojnie dzielącym się moim obdarowaniem dawcą, dotąd nie będę realizował wezwania do jedności, do którego Kościół mnie zobowiązuje.