Autor

To na niego postawił ks. Franciszek Blachnicki.

blog| Wyświetleń: 1512

Nie potrafię tego zrozumieć. Jak to możliwe, że współcześnie w Kościele katolickim bardzo honoruje się rolę i dziedzictwo ks. Franciszka Blachnickiego, jednocześnie wręcz całkowicie pomijając fakt jego szerokiej, bliskiej i nieraz bardzo ścisłej współpracy z chrześcijanami wspólnot ewangelicznych, w kształtowaniu rozwoju Ruchu Światło-Życie. Pomimo mojego wieloletniego czynnego zaangażowania w Kościele, słyszałem o tym bardzo bardzo rzadko, a jeśli już – to bardzo zdawkowo. O tym się dziś nie mówi. To jest po prostu politycznie niepoprawne. Ale właśnie ta współpraca miała bardzo kluczowy wpływ na rozwój i wpływ Ruchu Światło-Życie, a tym samym na doświadczenie wolności płynącej z Ewangelii przez wielu Polaków. W ciągu ostatnich tygodni usłyszałem wiele historii, które zupełnie zmieniają mój obraz Oazy, który dotychczas znałem.


W tym kontekście coś ważnego wydarzyło się dzisiaj. Kilka godzin temu pozałem osobiście Joe Losiak, który niedawno przyleciał do Polski z USA. Człowieka, na którego pod koniec lat 70. postawił ks. Blachnicki. To on – jako protestant i członek ponadwyznaniowej organizacji Campus Cruside for Christ – przywiózł do Polski „cztery prawa życia duchowego”. 16-stronnicowy dokument, w którym można było je poznać, na prośbę ks. Franciszka przetłumaczono na język polski, a później ks. Franciszek (nielegalnie) załatwił możliwość wydrukowania go w ciągu jednej nocy dla całej Oazy, w jednej z propagandowych, komunistycznych drukarni. Dziś te cztery prawa duchowego życia są powszechnie używane przez chyba każdą żywą wspólnotę wiary w Kościele katolickim (można znaleźć je tutaj: https://www.mt28.pl/najwazniejsze/cztery-prawa.html), ale były po prostu nieznane.


Ks. Blachnicki zaprosił również do Polski kolejne osoby należące do Campus Cruside for Christ (których Joe nazwał w Polsce dla uproszczenia Ruchem Agape), aby nauczyli Ruch Światło-Życie skutecznie ewangelizować i żyć Ewangelią. To o czym piszę to tylko jeden z wielu przykładów jego partnerskich działań z niekatolikami.


Joe opowiedział mi dziś wiele niezwykłych historii. Mówił o tym, jak kard. Karol Wojtyła zaprosił go do swojego biura w krakowskiej Kurii, podczas jednego ze spotkań w podziemiach dominikańskiego klasztoru. Opowiadał też o tym, jak poproszono go o pomoc rodzinie księdza Jerzego Popiełuszki. A także podzielił się historią jednej z podróży, podczas której wiózł ks. Franciszka z Krościenka do Warszawy. Przez 6 godzin wspólnej jazdy rozmawiali (przez całą trasę!) o Liście do Rzymian, i o tym, jak bardzo katolicy potrzebują zrozumieć i przyjąć wolność, której doświadczą przez życie w łasce.


Joe wychował się w USA. Urodził się w katolickiej rodzinie. W wieku 14 lat usłyszał przesłanie Ewangelii, i kontynuuował swoją duchową drogę w jednym z Kościołów protestanckich. Później przyleciał na studia do Polski, i od 1975 roku był częstym gościem w wielu wspólnotach katolickich w całej Polsce. Na pewnym spotkaniu – na terenie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – poznał się z ks. Franciszkiem Blachnickim, który już wtedy zaprosił go do współpracy. Tak. Byłego katolika.


Niektórzy nazywają Jospeha ewangelicznym ojcem Ruchu Światło-Życie. Ruchu, poprzez który – jak mawiał ks. dr Peter Hocken, badacz ruchu charyzmatycznego na całym świecie – miało miejsce największe przebudzenie w XX wieku w Europie, w którym – jak się szacuje – około miliona osób przyjęło Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela.
Joe zapłacił ogromną cenę za głoszenie Ewangelii w Polsce. Kiedy jakiś czas później na granicy śmierci trafił do szpitala z bardzo wyniszczoną wątrobą, wydawało się, że to już koniec jego posługi. Lekarze stwierdzili, że jego wątroba została wystawiona wielokrotnie na działanie trucizn, którymi prawdopodobnie był bezskutecznie otruwany. Dziś jest po przeszczepie. Ale duchem nadal jest młody. I całym sercem oddany Ewangelii.

Comments are closed.